Wynika to przede wszystkim z konieczności spełnienia bardzo wyśrubowanych norm emisji spalin, a także z faktu, że turbodoładowany silnik TSI ma mniejsze zapotrzebowanie na paliwo oraz generuje większą moc i wyższy moment obrotowy niż jednostka o porównywalnej pojemności, ale pozbawiona turbiny.
Aby jednak w pełni cieszyć się z obecności turbo w naszym aucie, należy pamiętać o kilku podstawowych zasadach jego eksploatacji. Bardzo często główną przyczyną awarii turbiny jest brak podstawowej wiedzy na temat prawidłowej eksploatacji tego prostego konstrukcyjnie, ale poddawanego bardzo dużym obciążeniom układu. Poniżej podajemy więc kilka porad jak dbać o turbo, by służyło nam bezawaryjnie przez lata.
- Jedną z najważniejszych zasad jest konieczność schłodzenia turbosprężąrki po okresie wytężonej pracy. W praktyce oznacza to, że zawsze przed wyłączeniem silnika należy odczekać jakiś czas, aby zdążyła się ona schłodzić. Jak długo dokładnie? Można znaleźć na ten temat różne informacje, ale najlepiej jest przyjąć, że nigdy nie mniej, niż 30 sekund, a w przypadku dłuższej jazdy z dużymi prędkościami (np. po autostradzie czy drodze ekspresowej) silnik po zatrzymaniu samochodu powinien pracować na wolnych obrotach minimum 1 minutę. Znacząco wydłuży to żywotność turbosprężarki.
- Samo chłodzenie jednak nie wystarczy – bardzo wielu kierowców zapomina, że turbiny nie należy zmuszać do wytężonej pracy, jeśli silnik nie osiągnął swojej nominalnej temperatury roboczej. Tymczasem kierowcy tuż po zapaleniu zimnego silnika od razu wciskają „gaz do dechy” sprawiając tym samym, że przez kilka pierwszych sekund turbosprężarka pracuje praktycznie bez jakiegokolwiek smarowania (olej potrzebuje co najmniej kilku sekund, żeby dotrzeć do turbiny). Najlepszym rozwiązaniem jest przez kilka pierwszych minut (zimą kilkanaście!) po ruszeniu nie przekraczać granicy 2500 obr./min., co uchroni turbo przed uszkodzeniem wynikającym z braku smarowania.
- Kolejna bardzo istotna sprawa to jakość samego oleju: tu nie ma miejsca na nadmierne oszczędności, ponieważ naprawa albo regeneracja turbosprężarki jest znacznie droższa niż koszt wymiany oleju na wysokiej jakości syntetyk spełniający wymagania podane przez producenta danego modelu samochodu. Warto też między bajki włożyć mit o tym, że w najnowszych autach olej można wymieniać co 30 tysięcy kilometrów – prawda jest taka, że jeszcze nikt nie wyprodukował oleju, który wytrzymuje takie przebiegi nawet przy spokojnej jeździe. Ogólna zasada brzmi: olej wymieniamy najwyżej co 15 tysięcy kilometrów, a jeśli samochód jeździ głównie po mieście, to częściej (np. co 10 tys. km.). Znacząco zwiększymy w ten sposób żywotność zarówno silnika, jak i turbiny.
Dobry stan techniczny auta jest zresztą sprawą, do której zawsze warto przywiązywać uwagę – nie tylko wtedy, gdy zależy nam na przedłużeniu życia naszej turbosprężarce. Doskonałą odpowiedzią na pytanie, jak należy dbać o turbo, jest znana chyba wszystkim maksyma „nie przesadzać”. Wystarczy ją stosować w praktyce, połączyć z regularną wymianą filtrów powietrza i oleju oraz zadbać o szczelne przewody podciśnieniowe i układ dolotowy, aby uzyskać podstawy długiej i bezawaryjnej pracy turbiny.
Fot. Jeff S. PhotoArt
Autor zewnętrzny