Nie chcę być kolejną babą za kierownicą!

Opublikowano: 2013-04-10
Nauka jazdy dla kobiet.
Zawsze tak myślałam i konsekwentnie odmawiałam sobie przyjemności prowadzenia auta.

Jednak pewnego pięknego dnia odważyłam się i zapisałam się na kurs prawa jazdy.

- Czy faktycznie kobieta to nieudolny kierowca? - zapytałam właściciela wrocławskiej szkoły jazdy Art-Ruch i dowiedziałam się, że nie każda Kobieta jeździ jak przysłowiowa baba.  Jesteśmy znacznie dokładniejsze, pilniejsze, uważniej słuchamy wskazówek instruktorów, a później się do nich stosujemy.

Panowie myślą, ze teoria jest zupełnie niepotrzebna, bo przecież liczy się technika! No, a później zdają egzamin teoretyczny po cztery razy. Kobiety są od mężczyzn gorsze w praktyce. Wynika to z różnic w wychowaniu. Dziewczynka zawsze bawi się lalkami, a chłopiec najpierw bawi się zabawkowymi autami, później dłubie przy rowerze, następnie pomaga naprawiać samochody, by w końcu stać się ekspertem od każdego pojazdu mechanicznego.  Panie zapominają, że techniki trzeba się nauczyć, panowie opanowują to od dziecka, my natomiast najpierw na kursie prawa jazdy, a później mając już to wymarzone prawko.

-  U kursantek najgorsza jest niepewność i strach przed prowadzeniem auta - podkreśla właściciel szkoły Art –Ruch. Kobiety chciałyby nauczyć się wszystkich zdarzeń na drodze, by później nie było zaskoczenia i nerwowych sytuacji. Oczywiście nie jest to możliwe i jest to jedna z głównych przyczyn, dla których panie tak łatwo rezygnują z kursu.  Dla otuchy jest wiele kobiet – kierowców, które jeżdżą lepiej niż niejeden mężczyzna. - Jak już opanują technikę i strach zachowują się na drodze w bardziej racjonalny sposób. Panowie wsiadają za kierownicę pod wpływem alkoholu częściej niż kobiety, w których przypadku przybiera to bardziej ekstremalne oblicze, czyli raczej przy uzależnieniach – nadmienia Janusz Jastrzębski z Art-Ruch.

Jedynym aspektem prowadzenia auta, w którym mężczyźni są od nas lepsi, jest orientacja w terenie. Kobiety w większości mylą strony prawą z lewą. W dodatku wystarczy skosić trawę, lub przyjechać z innej strony niż zwykle, a miejsce tak często odwiedzane podczas nauki, staje się zupełnie nowym i nieznanym.

- Ile razy słyszałem od kursantki „Nie znam tego skrzyżowania, jestem tu pierwszy raz. Miałam prawo się pomylić” – nieważne, że na każdej lekcji przez nie przejeżdżamy - mówi Janusz Jastrzębski.

Po 4 miesiącach nauki jazdy, po licznych niepowodzeniach na drodze, jestem szczęśliwym kierowcą. Prawko zdałam za drugim razem, bo za pierwszym nie poznałam, tak często odwiedzanego skrzyżowania i zawracałam pod prąd. Teraz jeżdżę przepisowo, co nie oznacza „źle jak baba”.

Anna Sielicka
(anna.sielicka@dlalejdis.pl)

Fot. Art-Ruch





 

Polecane
Facebook
 
COUNT:13